Co jeść w szkole lub na wycieczce? Lunchbox dla dziecka z PKU

lunchbox dla nastolatka z PKU
  • Data publikacji: 24.11.2025
  • 10 min
Anna Drzazgowska

Anna Drzazgowska
Prezes Gdańskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci z Fenyloketonurią

Co zabrać do szkoły lub na wycieczkę? Mój sprawdzony lunchbox dla nastolatka z PKU

Kiedy Antek był mały, wszystko mogłam kontrolować. Teraz ma 13 lat i świat kolegów, wyjść po lekcjach, wycieczek oraz treningów, które stają się dla niego ważniejsze niż cokolwiek, co zaplanuję. A do tego dochodzi fenyloketonuria – coś, o czym on czasem chciałby po prostu zapomnieć. Z tego powodu nauczyłam się planować posiłki tak, żeby Antek miał coś smacznego, sycącego i bezpiecznego przy sobie. I właśnie dlatego planowanie jedzenia na dzień poza domem to nie tylko logistyczne zadanie, ale też rozmowa o emocjach, wstydzie i potrzebie bycia „normalnym”. Dzisiaj chcę się podzielić tym, co u nas sprawdza się najlepiej.

Dlaczego to, co spakuję do lunchboxa, ma wpływ na jego poczucie pewności siebie?

Dla mnie lunchbox to jedzenie, dla Antka to także część wizerunku. W tym wieku chłopaki przy stolikach oglądają swoje kanapki, żartują z tego, co kto ma, porównują ilość „fajnych rzeczy”. Antek bardzo nie chce, żeby ktoś go zapytał: „A co to za dziwny makaron?”. Dlatego staram się pakować mu jedzenie, które wygląda jak to, które mają inni. Pizza z mąki niskobiałkowej wygląda jak zwykła pizza. Makaronu niskobiałkowego z warzywami nikt nie odróżni. Kolorowe owoce w pudełku? Każdy nastolatek pochłonie je bez pytania.

 

naleśnik z owocami

Lunchbox PKU – nasza „baza bezpieczeństwa”

Antek nosi ze sobą większy pojemnik z przegródkami. Każda przegródka ma swoje zadanie:
 

  • część główna (coś sycącego) – najczęściej przygotowuję makaron niskobiałkowy z oliwą, pieczonymi warzywami albo lekkim sosem pomidorowym, czasem ryż niskobiałkowy z warzywami, a w chłodniejsze dni – mini porcję zupy w termosie. Dobrze sprawdza się też domowa pizza z mąki niskobiałkowej, pokrojona w kawałki, które wygodnie zje palcami. To rzeczy, które pachną normalnie i nie zwracają uwagi;
  • przekąski na szybko – tu lądują pokrojone owoce, chipsy owocowe, kanapki, gotowe rogaliki lub bułki bez dodatku białka albo domowe ciasteczka niskobiałkowe. Dla nastolatka ważne jest to, co wygląda normalnie i można szybko zjeść, kiedy brakuje czasu. Nie chce się wyróżniać i ja to w pełni rozumiem. Widzę, jak bardzo pomaga mu to czuć się jak reszta klasy;
  • coś słodkiego – najczęściej pakuję galaretkę, żelki o niskiej zawartości białka, paluszki, małą porcję domowego ciasta albo mus owocowy. To drobiazg, który poprawia humor, zwłaszcza gdy reszta klasy idzie po batoniki z automatu.


Wyjście z kolegami przy PKU – plan B

Najwięcej emocji pojawia się przy spontanicznych wyjściach. Koledzy często zamawiają w barach szybkiej obsługi jedzenie typu fast food, a Antek doskonale wie, że nie może sobie pozwolić na to samo. Na szczęście w każdym takim barze znajdują się w menu frytki, które są dla niego bezpieczną alternatywą. Zazwyczaj zamawia klasyczne, bez żadnych dodatków typu ser czy panierka. Ostatnio ulubionym wyborem są frytki z batatów.

Wtedy Antek naprawdę rozkwita, bo przez chwilę nie jest chłopakiem z PKU, tylko zwykłym nastolatkiem, który je tak samo jak reszta ekipy. A w plecaku ma swój „awaryjny zestaw” – niskobiałkowe ciasteczka, mus owocowy czy gotowy rogalik zapakowany hermetycznie. To na wypadek sytuacji, gdy koledzy kupują w sklepie coś, czego on nie może. Dzięki temu on też ma coś swojego i nie czuje się wykluczony.

 

frytki z batatów

Dłuższe wycieczki z PKU

Na dłuższe wycieczki pakuję więcej – dwa oddzielne posiłki, dodatkowy mus owocowy, kanapkę z pieczywa niskobiałkowego z warzywną pastą lub serem oraz termos z ciepłym daniem. Ważne, by jedzenie trzymało się dobrze nawet przez kilka godzin w plecaku. Staram się, żeby posiłki były także łatwe do zjedzenia w biegu, bez podgrzewania i rozsypywania. Im mniej uwagi wymaga jedzenie Antka, tym mniej stresu on odczuwa.

akcesoria do lunchboxa

Napoje – nic z niespodziankami

Antek zawsze ma dużą butelkę z wodą, która posiada filtr i może w każdej chwili ją uzupełnić. Czasem dodatkowo zabiera sok jabłkowy albo domową herbatę. Staramy się unikać gotowych napojów z dodatkiem sztucznych słodzików. Kiedy Antek robi samodzielne zakupy w sklepie, wie jaki napój wybrać i za każdym razem sprawdza jego skład.

Te rozmowy są równie ważne jak jedzenie!

Czasem Antek mówi: „Mamo, chciałbym kiedyś po prostu NIE MYŚLEĆ o jedzeniu”. W takich momentach widzę, jak dużo emocji niesie fenyloketonuria. Uczymy się radzić sobie z tym razem – rozmawiamy, szukamy rozwiązań, patrzymy, co sprawia, że czuje się swobodniej. On zawsze będzie musiał mieć swoje jedzenie, ale może mieć też wybór, komfort i poczucie, że nie stoi na uboczu.

Artykuł był pomocny?
Podziel się nim z innymi!

BądźMY w kontakcie!

jeśli masz pytania lub wątpliwości - napisz do nas.