„Mamo, dlaczego ja?” – jak wspieramy dziecko, gdy czuje się inne?

mama z dziecmi
  • Data publikacji: 15.04.2025
  • 5 min
Anna Drzazgowska

Anna Drzazgowska
Prezes Gdańskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci z Fenyloketonurią

Dla wielu rodziców dzieci z fenyloketonurią jednym z najtrudniejszych momentów w codzienności nie są skomplikowane przepisy czy liczenie białka i fenyloalaniny, lecz pytanie dziecka: „mamo, dlaczego ja?”. To chwila, w której dziecko wyraża poczucie odmienności, niezrozumienia lub po prostu bunt wobec diety, która towarzyszy mu każdego dnia. Jak rozmawiać z dzieckiem, by czuło się kochane, silne i wartościowe, mimo ograniczeń? Jak budować jego poczucie własnej wartości i pomóc mu odnaleźć się wśród rówieśników? Postaram się odpowiedzieć na te pytania z perspektywy mamy wychowującej 13-letniego Antka.

Emocje mają znaczenie

Zanim odpowiemy na trudne pytania, warto na chwilę zatrzymać się przy emocjach – dziecka i własnych. Dziecko może odczuwać złość, smutek, zazdrość, a nawet wstyd – to naturalne. Nie próbujmy ich wyciszać ani pomniejszać. Zamiast tego, nazwijmy je razem z dzieckiem: „widzę, że jest Ci przykro, że nie możesz zjeść tego, co koledzy”, „rozumiem, że czujesz się inaczej – to naprawdę trudne”. Rodzicielskie zrozumienie i akceptacja emocji to pierwszy krok do budowania bezpieczeństwa emocjonalnego. Dziecko, które czuje się wysłuchane, łatwiej otwiera się na rozmowę i wsparcie.

Kim jest Antek i jak radzi sobie z PKU?

Antek ma 13 lat, chodzi do siódmej klasy, osiąga bardzo dobre wyniki w nauce, a jego pasją są stare samochody – zna modele z lat 60., jakby sam w nich kiedyś jeździł. Na co dzień biega – często z sukcesami, ale największy bieg toczy codziennie – z fenyloketonurią. Antek nie przepada za owocami – jak sam mówi, „nie kręcą go jabłka ani winogrona”. Za to potrafi zjeść przygotowane przez ciocię Izę pierogi PKU niemal codziennie. Śmieje się, że gdyby mógł, ustaliłby pierogi i barszcz czerwony oficjalnymi daniami tej diety. Bywa, że jest mu trudno, zwłaszcza na koleżeńskich wyjazdach czy ogniskach, gdy wszyscy pieką kiełbaski, a on własną wersję „parówki PKU”. Zdarza się, że ktoś zapyta: „dlaczego jesz takie inne rzeczy?”. Wtedy Antek odpowiada pewnie: „bo nie mogę jeść waszego jedzenia – i to jest ok. Mam PKU i po prostu muszę uważać na to, co jem”. Skąd u niego taka dojrzałość? Z rozmów w domu, z akceptacji, faktu, że nigdy nie traktowano go jak „biednego chorego chłopca”. Jako rodzice wspieramy go, ale też dajemy przestrzeń. Sam angażuje się w gotowanie – potrafi zrobić własny posiłek PKU i świetnie zna się na tabelkach wartości odżywczych umieszczonych na produktach.

Rozmowy, które wspierają

Dzieci zadają pytania, bo chcą zrozumieć. Nie musimy znać idealnych odpowiedzi – ważniejsza od treści bywa sama postawa. Warto mówić językiem dostosowanym do wieku, jasno i z empatią:

  • wyjaśnij pojęcie fenyloketonurii w prosty sposób, np. „Twoje ciało nie radzi sobie z pewnym składnikiem, który mają niektóre produkty, ale mamy specjalne jedzenie, które sprawia, że możesz być zdrowy i silny”. Bardzo pomocne okażą się też spotkania osób z fenyloketonurią organizowane przez Stowarzyszenia i firmy wspierające, np. takie jak Vitaflo, a także bajki i opowiadania o diecie PKU;
  • podkreśl unikalność i siłę, np. „to, że masz PKU, nie sprawia, że jesteś gorszy. To znaczy, że musisz troszkę bardziej dbać o siebie – i jesteś w tym naprawdę dzielny”;
  • stosuj porównania, które pomagają. Możesz porównać dietę do innych form dbania o zdrowie, np.: ktoś musi nosić okulary, ktoś inny ma alergię, a jeszcze ktoś musi uważać na cukier – każdy ma coś, czym musi się zajmować, by prawidłowo się rozwijać.

Budowanie pewności siebie

Dziecko, które zna swoje mocne strony i ma przestrzeń, by je rozwijać, łatwiej akceptuje swoją odmienność. Oto kilka sposobów na codzienne wzmacnianie poczucia własnej wartości:

  • dawaj wybór – pozwól dziecku decydować o drobnych rzeczach związanych z dietą: wybór kolacji, zakup ulubionych produktów niskobiałkowych czy wspólne gotowanie;
  • chwal za wysiłek, nie tylko za efekt – zamiast „super, że zjadłeś wszystko”, powiedz: „widzę, że się starasz, by trzymać się swojej diety – to wymaga odwagi”;
  • celebruj różnorodność, pokazuj, że różnice są czymś naturalnym i wartościowym – także w rodzinie, szkole czy wśród przyjaciół.

Wśród rówieśników – jak pomóc dziecku poczuć się „normalnie”

Dzieci z PKU często spotykają się z pytaniami lub zdziwieniem ze strony kolegów. Warto przygotować dziecko do takich sytuacji:

  • ćwiczcie wspólnie odpowiedzi – gdy ktoś z rówieśników zapyta, co jesz, odpowiedz np.: „to moje jedzenie – jestem na specjalnej diecie, aby czuć się dobrze”;
  • zaangażuj nauczycieli i opiekunów – edukacja otoczenia to klucz. Przekaż najważniejsze informacje osobom, które spędzają z dzieckiem czas – mogą być dużym wsparciem w codziennym funkcjonowaniu. Możesz też przeprowadzić krótkie spotkanie, omawiając istotę fenyloketonurii;
  • organizuj wspólne posiłki i zabawy – zapraszając kolegów do domu, pokaż, że dieta PKU może być smaczna i ciekawa, a Twoje dziecko wcale nie jest „inne”, tylko wyjątkowe.

Głos mamy – od lęku do siły

Kiedy Antek się urodził i usłyszałam diagnozę PKU, czułam ogromny strach. To była mieszanina lęku o jego przyszłość, bezsilności i pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Każda butelka mleka medycznego była wtedy przypomnieniem, że nasze życie będzie inne niż sobie wyobrażałam. Z czasem, krok po kroku, zaczęłam uczyć się, jak żyć z PKU. Czytałam, szukałam informacji, konsultowałam się ze specjalistami, gotowałam, próbowałam, popełniałam błędy i poprawiałam je. Dziś mogę powiedzieć jedno: jestem silna, a my naprawdę dobrze sobie radzimy. Antek dorasta, ma swoje zainteresowania, marzenia i sukcesy. Jego dieta to po prostu część naszej codzienności – tak samo jak praca, szkoła czy sprzątanie. Oczywiście, zawsze pamiętamy o zasadach PKU – to priorytet. Ale nie czujemy się inni. Nie żyjemy „chorobą”, tylko życiem. Pełnym pasji, uśmiechu, czasem trudnym, ale naszym. Patrząc na Antka dziś – mądrego, świadomego i silnego chłopaka – wiem, że warto było przejść każdą z tych trudnych chwil. Bo PKU nas nie zatrzymało. Uczy nas każdego dnia odpowiedzialności, współpracy i zaufania. I wcale nie zabiera dzieciństwa – jeśli tylko damy dzieciom miłość, akceptację i przestrzeń do bycia sobą.

Siła w codzienności

To, co najbardziej wspiera dziecko, to nie jednorazowa rozmowa, ale codzienne, konsekwentne działania: pełne czułości, zrozumienia i dumy. Twoje dziecko obserwuje, jak mówisz o PKU, jak reagujesz na trudne sytuacje i jak traktujesz jego emocje. Twoja postawa staje się jego lustrem. Dając mu miłość, akceptację i poczucie sprawczości, uczysz je, że „inność” nie musi oznaczać „gorszości”, a dieta PKU to nie kara, lecz troska o siebie. I że pytanie „dlaczego ja?” może z czasem zamienić się w: „dobrze, że wiem, kim jestem i jak mogę o siebie zadbać”.

Na koniec chcę powiedzieć coś ważnego, co zrozumiałam dzięki naszym wspólnym doświadczeniom z Antkiem – PKU to nie wyrok, to sposób życia. Warto się wspierać, uczyć od innych i czerpać z życia wszystko, co najlepsze. Nie bójmy się pytać i nie bójmy się mówić o swoich obawach związanych z PKU. Bo w tej wspólnocie rodziców, dzieci, dietetyków i lekarzy jest ogromna siła – i nie jesteśmy w tym sami.

Artykuł był pomocny?
Podziel się nim z innymi!

BądźMY w kontakcie!

jeśli masz pytania lub wątpliwości - napisz do nas.